Co roku nie potrafię zrozumieć tego, w jaki sposób tak szybko mijają Święta. Od początku grudnia trwa wielkie szykowanie i nastrajanie siebie, chałupy, spiżarni... A tu szast-prast i po wszystkim. Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze łapię o tej porze doła.
Chciałam tutaj wszystkim Wam podziękować za moc życzeń w komentarzach u mnie, ale też i w postach na Waszych blogach.
Święta zgodnie z postanowieniem spędziliśmy u moich rodziców. Niestety w chorobie, wiec nici ze spacerów, sanek (i tak śnieg stopniał) i spotkania moich dzieciaków z kuzynami, bo u nich też zaraza. Wróciliśmy bogatsi w kolejki, auta, złomki, stateczki, samolociki, szczekające pieski, lale, kucyki..., bo o dodatkowych kilogramach nie wspomnę, do naszego przyciasnego mieszkanka.
Na szczęście w kwestii prezentów dla dorosłych, nie było żadnych przykrości - każdy dostał jakiś praktyczny drobiazg plus słodycze.
Teraz pora na spis moich grudniowych nabytków. Powinnam się z tym wyrobić przed Gwiazdką, ale większość nowości docierała do mnie w ślimaczym tempie za sprawa kochanej PP, natomiast tuz przed Świętami nie bardzo miałam głowę do opisywania tego, co zdobyłam. Cieszę się, że w końcu wszystko mam, a są to rzeczy można powiedzieć z rożnych stron świata, zaś co poniektóre to moje szczęśliwe wygrane, więc tym bardziej muszę się pochwalić.
Jako pierwsze przedstawię kosmetyki z Ameryki, tak naprawdę opłacone jeszcze w listopadzie, a zakupione dzięki wspólnym zamówieniom na Wizażu.
Fantastyczny, po prostu cudny serduszkowy róż Physicians Formula w kolorze Rose, nadający buzi naturalny zdrowy rumieniec. Produkt o pięknym składzie. Jestem w nim zakochana, po prostu uwielbiam go, kosztował mnie około 44 zł.
Pełnowymiarowy podkład mineralny z LaurEss w formule Elemmental, kolor Radiant Fawn. Po przetestowaniu próbek zamówionych latem zapragnęłam go mieć, moja cera świetnie się z nim dogaduje. Obok próbka primera zapewniającego lepszą trwałość podkładu i pochłaniającego nadmiar sebum, nie wiem, czy nie za jasny odcień, jeszcze nie próbowałam. Kosmetyki kupowane niby w promocji, ale wyniosły mnie trochę drożej niż przewidywałam, jednak nie żałuję ani grosza/ centa wydanego na nie.
Kolejne amerykańskie produkty, tym razem zakupione poprzez Alle.
Rewelacyjnie napigmentowane, trwałe i niedrogie cienie firmy Wet'nWild. Może nie do końca moje wymarzone kolory, ale jestem zadowolona z efektu, jaki zapewniają. Obok widać kredkę i rozświetlacz do oczu w jednym marki Almay. Ta kredka jest mi zbędna, nie lubię takich rudawych brązów, ale rozświetlacz, mimo gumiastej konsystencji, to mój strzał w dziesiatkę. Chyba wreszcie znalazłam mój ideał na linię wodną - siedzi na swoim miejscu cały dzień i nie uczula.
Z innej strony świata - intrygujące mnie kosmetyki rosyjskie. W moim wypadku DDD spowodował, że odważyłam się je zakupić ze strony Setare . Skusiłam się więc na:
- balsam do włosów Bajkal Herbals - Objętość i siła - jestem zachwycona po kilku użyciach;
- błękitną glinkę Wałdajską - kocham glinki, a ta jest też świetna, stosuję na twarz;
- serum pod oczy Przedłużenie młodości - Receptury Babuszki Agafii - jeszcze nie próbowałam.
W akcji DDD brał również udział sklep Blisko Natury blogowej koleżanki ewel , a że wygrałam w jej konkursie tybetańskie mydło cedrowe, to do paczuszki dokupiłam:
- olej arganowy- nigdy nie mogłam się na niego zdecydować, choć bardzo go pragnęłam;
- olej babassu - rozsławiony przez wycofana odzywkę Isana, a ja go zachciałam;
- masło shea - niezbędnik w naturalnej pielęgnacji;
- jest też mydło z Tybetu wygrane- dziś zaczynam testowanie, więc za tydzień - dwa będzie recenzja. Jeszcze raz dziękuję ewel!
Gdy czytałam wnikliwiej receptury do samorobnych kosmetyków, okazało się, że trzeba w nich regulować ph. Chociaż początkowo zrezygnowałam z kwasu mlekowego, to w końcu postanowiłam go zakupić ze strony sklepu Beauty Ever i jak to zwykle bywa, dorzuciłam małe co nieco:
- kwas mlekowy;
- spirulina - do maseczek;
- kwas hialuronowy 1% - niezbędny w domowym mieszaniu, ale też w uzdatnianiu gotowców, pierwszorzędny nawilżacz;
- hydrolat oczarowy - jestem nim oczarowana, próbowałam już różanego, z kwiatów pomarańczy, ale to ten robi porządek z moją buzią, tzn. zwęża pory, odświeża, reguluje wydzielanie się sebum (uzdatniam go wit. B3); hydrolat z dzikiej malwy to gratis - ładnie, bo miałam na niego ochotę;
- glukonalakton - do toniku PHA, pomału staję się kwasomaniaczką.
Skromne zakupy z Vipery poprzez Allegro - każdy produkt tańszy, niż w sklepach czy firmowych stoiskach.
- Lakierek Bambini - bardzo jasny drobinkowy róż nr 03, elegancki i błyszczący.
- Pomadka Just Lips nr 05, kupiona na próbę, ale miło mnie zaskoczyła.
- Kredka do oczu Ikebana, nr 260 Sepia- nie mam jej nic do zarzucenia, trwała, odpowiednio miękka, a więc dość dobrze się nakłada, choć nie aż tak jak moi żelowi ulubieńcy, polecam, jeśli szukacie chłodnego brązu.
Przedświąteczne zachciewajki:
- migoczące piegusy od Golden Rose z serii Jolly Jeweles w numerach 110 i 103. Zapewniają świetny efekt, ale na moich paznokciach, jak wszystkie inne z GR nietrwałe - odłażą całymi płatami;
- tusz do rzęs od Lovely Curling Pump Up - wreszcie go dopadłam, i na razie nic więcej o nim nie napiszę.
I ostatnia przedświąteczna niespodzianka - wygrana w konkursie u Marta Figluje - luksusowu olejek do masażu twarzy i ciała o zapachu kwiatu frangipannier Koalane - cudeńko w szklanym flakonie o cudownym zapachu. Marto, dzięki!
Uff, to tyle mam nadzieję, że dobrnęłyście do finału tego spisu rzeczy. Grudzień okazał się łaskawy w nabytki, skusiły mnie wyprzedaże, darmowe wysyłki i ogólnie przedświąteczna atmosferka zakupowa. Oczywiście, obiecuję sobie wstrzemięźliwość i umiar, ale już mnie kusi trwająca właśnie promocja w Sephorze...
Pozdrawiam,
Jestem fanką serduszkowych róży, są boskie :D
OdpowiedzUsuńja to cudo u Ciebie wypatrzyłam, a potem na iherbie ... cudny!!!
UsuńŚwietne rzeczy.
OdpowiedzUsuńdziękuję :))
UsuńMMM ale łupki! Fantastyczne!
OdpowiedzUsuńJa nie szalałam w grudniu :) ale za to dużo zdenkowałam :) i zrobiłam zakupy Hipp dla Juniorka
tak wyszło ;) , Hipp - fajna firma
UsuńTen róż jest piękny!
OdpowiedzUsuńI ma urocze wytłoczenie :)
małe cacko
Usuńte lakiery juz ods dawna mi się marzą chyba w końcu muszę kupić ;)
OdpowiedzUsuńale ostrzegam przed ich nietrwałością :(
UsuńLakiery bardzo ładne i ten róż <3
OdpowiedzUsuńdziękuję :))
UsuńOjej, jaki śliczny róż:) chociaż ten lakier z Vipery też ciekawie prezentuje się:)
OdpowiedzUsuńróz wyczekany, a Viperka fajna firma :))
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award zapraszam http://rozowyswiatmarthe.blogspot.com/
oho, dziękuję :)
UsuńTrochę się zawiodłam na GR. Są urocze, ładnie migoczą, ale ta trwałość. Tragedia. A najjaśniejszy, 101, praktycznie w ogóle nie chce zaschnąć (a co dopiero stwardnieć). Nawet Seche Vite nie potrafi go zasuszyć.
OdpowiedzUsuńMiałam okazję poznać także Ikebanę, którą również lubię (mam szarą).
Bardzo fajne łupy, czekam na recenzje.:)))
będą notki, szkoda mi lakierów z GR, bo kolory świetne, a Ikebana na plus
UsuńOjoj! No cudowne łupy i taki ich ogrom. Nie powiem, z chęcią przygarnęłabym 3/4 kolekcji :D
OdpowiedzUsuńogrom - bo z całego miesiąca, a nawet z listopada; wiem, kuszę :)
UsuńJakie wspaniałości, gratuluje takich łupów :)
OdpowiedzUsuńdzięki, :)
Usuńcudowne nabytki! zazdroszcze tych z Rosji!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że są tego warte ;)
UsuńOjej ile cudownych kosmetykow <3 Olej arganowy jest moim numerem jeden ;) Mysle, ze bedziesz zadowolona :)
OdpowiedzUsuńwreszcie go dopadałam :)
UsuńWszystko co dobre szybko się kończy ;)
OdpowiedzUsuńa Boże Narodzenie najszybciej ;(
Usuńdla mnie święta mijają za szybko ;c
OdpowiedzUsuńDodaje do obserwowanych koleżankę z Malinowego Klubu i życzę udanego sylwestra, szczęśliwego nowego roku i spełniania marzeń w 2013!
Dziękuję za życzenia i odwiedziny :))
Usuńspirulina do maseczek super się sprawdza, błękitnej glinki dostałam próbki z kaliny ale już wszystkie zużyłam :P a róż uroczy jest :D
OdpowiedzUsuńja spirulinę testuję póki co :)
Usuń