Od blisko dwóch tygodni moje kosmetyczne zasoby zasila BB krem Always Nudy 24 koreańskiej marki Elisha Coy.
Kocham miłością wielką podkłady mineralne, ale jakiś miesiąc temu gorąco zapragnęłam wypróbować któregoś z osławionych cudeniek. Ponadto miałam na PayPal-u kilkadziesiąt złotych
i koniecznie mi się zachciało dokonać jakiegoś zakupu na e-bay. Oferty azjatyckich sprzedawców są ponadto atrakcyjne, gdyż umożliwiają oni darmową wysyłkę, co prawda trochę ryzykowną, ale
z drugiej strony gratisowe odebranie przedmiotu ma moc kuszenia, czego dowodem ostatnia akcja DDD.
Wybór wcale nie był łatwy, gdyż kosmetyków tych jest zatrzęsienie. Szukałam czegoś niedrogiego, ale z dobrą opinią. Nie bardzo chciało mi się też bawić w zestawy próbek.
W przypadku BB kremów problemem jest dotarcie do spisu składu, gdyż niewielu producentów zadaje sobie fatygę umieszczania spisu składników w języku angielskim/ łacińskim. Prawda jest taka, jak i w przypadku ogólnodostępnych produktów na naszym rynku - na etykiecie same superlatywy i cuda na kiju, a w składzie rozmaite kwiatki. Jeśli przeglądamy ofertę BB kremów to każdy rekomendowany jest jako upiększający, wygładzający, zapewniający naturalny wygląd zdrowej skóry, a wykonany oczywiście z tylko zdrowych i naturalnych składników z mnóstwem ekstraktów na czele. Na szczęśćcie blogerki ze świata w swoich recenzjach obfotografują opakowania, jakimś cudem zdobędą i opublikują bardziej zrozumiała wersję składu, które założyłam, że były wiarygodne. W moim przyszłym kremie nie chciałam oleju mineralnego, parafiny i wosku pszczelnego.
To trzecie, dlatego że jestem uczulona na miód, a wosk pszczeli to składnik wielu kosmetyków
w naturalny sposób poprawiający konsystencję i właściwości produktu. W końcu to całe wyszukiwanie, porównywanie bardzo mnie znużyły i zdecydowałam się na mój Always Nuddy 24 BB. Kliknęłam i czekałam. Po dwóch tygodniach zawiniątko było już u mnie. do kremu dołączono gratisy, próbki zmywaczy BB kremów.
Producent obiecuje wszystko, co najlepsze. Skład, przynajmniej dla mnie niedostępny w tej wersji.
Kremik ma barwę beżowo - różową, jednak po rozprowadzeniu jaśnieje i staje się niewidoczny.
Jego konsystencja jest dosyć tępa, więc odpada tradycyjne rozcieranie, należy wklepywać po odrobinie, co zresztą zaleca producent. Bardzo szybko przywiera do twarzy, ale nie wchłania się, pozostaje na twarzy wyczuwalna warstewka.
Pięknie ujednolica koloryt cery, nie włazi w pory, ale dość dobrze je pomniejsza, bo nie maskuje całkowicie. Natomiast zupełnie nie kryje zaczerwień. Zapewnia wykończenie matowe, ale jednocześnie takie rozjaśnione. Podobał mi się ten efekt, niestety trwał u mnie może z godzinę. Moja cera nienawidzi silikonów - podstawy BB kremów, a na każdą próbę zmatowienia odpowiada hiper-produkcją sebum, więc na czole, polikach miałam tłusty smalec, coś, o czym zapomniałam, od kiedy używam minerałków. Nie umiem też nic napisać o ewentualnym zapychaniu. Zastanawiam się, jakby reagowała moja facjata na wersję rozświetlającą, więc widzicie, że tego rozdziału nie zamykam. Jednak, jeśli chcecie rozpocząć przygodę z BB kremami, to jednak zacznijcie od próbek. To jest kosmetyk, który można sobie dobrać tylko metodą testów. Ja mam na szczęście 15 ml, które kosztowało mnie 20 zł. Mój kosmetyk ma pewną wg mnie istotna wadę, ktoś to zauważył? Nie posiada filtra przeciwsłonecznego - czyli jednej z zalet BB kremów. Zorientowałam się, gdy już dokonałam transakcji, więc nie popełnijcie mojego błędu, jeśli korci Was zgłębianie tego tematu, a może już macie całkiem niezłe obeznanie?
Pozdrawiam
Nie miałam nigdy prawdziwego BB ..
OdpowiedzUsuńjeśli się skusisz, zacznij od próbek :)
UsuńTeż nie miałam, naturalny skład Alterry mnie satysfakcjonuje:)
OdpowiedzUsuńale może kiedyś się skusisz :P
UsuńNigdy nie używałam BB kremów, jakoś nigdy mnie nie skusiły.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam, że mnie nie obchodzą, a jednak ... ;)
UsuńA co to właściwie znaczy to BB? Ostatnio ciągle słyszę o tym i rozumiem, że jest to podkłado-krem.
OdpowiedzUsuńoj, to cały wykład: krem upiększający, poprawiający stan i koloryt skóry, jeśli ma filtr to chroniący przed promieniowaniem; sekret pięknego wyglądu Azjatek, zwłaszcza Japonek, Koreanek itd.
UsuńTak :D Ojeju ale Ci zazdrszcze tego kremu, ja chyba sie nie skusze, bo mam problem z rozszrzonymi porami ;(
OdpowiedzUsuńmoże skusisz się na próbki, by sprawdzić, ja tez mam problem z porami
UsuńJa kupiłam taki w Yves Rocher i nie wiem co o nim sądzić. Szczerze nie zwróciłam uwagi na filtr ;O, ale ze mnie gapa !
OdpowiedzUsuńObserwuję z miłą chęcią i zapraszam do tego samego :), miło byłoby się zaprzyjaźnić bloggersko :)
dzięki bardzo, tylko musisz pamiętać, że mamy BB azjatyckie i kremy tonujące w typie BB, jak np. YR, Maybelline, itd.
Usuńa ja chyba zainwestuje w próbki...za jednym zamachem sprawdze kilka różnych i łatwiej mi bedzie zadecydowac czy wogóle jestem nimi zaineteresowana ;)
OdpowiedzUsuńW sumie tez tak powinnam, ale wtedy miałam na tym PayPalu trochę zabukowanej kaski :D
UsuńNiestety kremy bb nie są dla mojej problemowej cery a szkoda ;p
OdpowiedzUsuńone maja podobno wspomagać walkę z problemami, trzeba je umiejętnie zmywać
OdpowiedzUsuń