wtorek, 30 października 2012

Świadoma pielęgnacja czy włosomaniactwo...

Przyznam, że chyba od zawsze moja uwaga, siły i zasoby finansowe były kierowane ku pielęgnacji twarzy. Nigdy też nie traktowałam moich włosów po macoszemu, choć i tu natura się nie popisała za bardzo. Nie mniej to zawsze cera była na pierwszym miejscu. 

I oto od co najmniej dwóch - trzech miesięcy zaczęłam tkliwiej zajmować się swoimi kosmykami. Mam delikatne proste jasne włosy, niezbyt grube i przy tym z tendencją do przyklapu. Noszę się raczej krótko - linia brody. Farbuję, ostatnio bardzo jasnymi blondami. 

Dotychczas, wybierając produkty do pielęgnacji, kierowałam się jedną główną zasadą - uzyskać efekt volume up ! Korzystałam z produktów drogeryjnych, i nierzadko, niby realistka, dawałam się nabierać reklamom TV. O czytaniu składów - nawet nie myślałam. Nie trudno się domyślić, że na mój czerep musiały wędrować różności z siliconami w roli głównej, a to, że można umyć głowę płynem do higieny intymnej, nawet mi przez myśl nie przychodziło. 
Aż trafiłam w blogosferę... Nie ukrywam, że po lekturze blogów czołowych włosomaniaczek, coś się zaczęło dziać... Przede wszystkim przejrzałam zawartość moich zasobów łazienkowych, potem ich składy. Wizytując drogerie, o wiele więcej czasu spędzam w dziale pielęgnacji włosów, wzbogaciłam zasoby olejów, a nade wszystko zaczęłam czujnie obserwować moje włosy. Wciąż jeszcze szukam o co im kaman, i stale działam na zasadzie prób i błędów. A tu jeszcze dodam, że mocno o nie zadrżałam, gdy po nieudanej koloryzacji zaraz następnego dnia potraktowałam je kolejną farbą z dość silnym oksydantem.

Teraz po tej przydługawej historyjce, zdradzę, co w sumie mam, jeśli mowa o pielęgnacji włosowej :)


 
To moje środki w ogóle, trochę się zdziwiłam, gdy je wszystkie wytargałam z szafki, choć wiem, że rekordów jeszcze nie biję.



W dziedzinie szamponów zmian najmniej. Od dawna muszę korzystać z kilku myjadeł, stosowanie tylko jednego przez dłuższy czas, skutkuje u mnie uczuleniem i świądem skalpu. 
Nowością jest płyn Facelle, natomiast nie wiem jeszcze dlaczego ten Sleek Line od Stapiz nie wylądował w koszu, bo jest fatalny - obciąża włosy i przetłuszcza je. Nadal korzystam z szamponów z sulfatami.



Maski to  właśnie główna zmiana w programie pielęgnacji. Przyznam jednak, że Latte od Kallosa miałam już od jakiegoś czasu. Trafiła do mnie jako polubowny gratis po bardzo nieudanej transakcji. Stała sobie w szafce, oklejona folią, a tu czytam, jaka ona wspaniała. Teraz używam, ale nie zachwyca mnie. Podobnie rozczarowała mnie ta od L'biotici. Natomiast efekt po Placencie z Dolce zachwycił mnie, ale już wiem, że był to efekt tylko wizualny. Maska naszpikowana jest silikonami, konserwantami, a wyciągi roślinne są na szarym końcu. Za to Alterra - Granat i aloes - to mój hit!
Maski nakładam po myciu, na około godzinę. 


Po spłukaniu maski, nakładam  odżywkę do spłukiwania. Elseve mnie zadowala, ale to L'Oreal i więcej nie kupię. Isana też jest w porządku, ale nie mam szans na powtórkę. Natomiast Alverde z amarantusem okazała się nie dla mnie - obciąża, przetłuszcza - jednym słowem zostawia mi płaski naleśnik. Zużyję ją do mycia przed olejowaniem.


Wcierki - kultowy Jantar i troszkę mniej powszechny Seboradin z czarną rzodkwią. Stosuję, ale wciąż się zastanawiam - działają czy placebo. Chciałabym zagęścić fryzurę, bo z wypadaniem nie mam problemów.


Oleje - od nich wszystko się zaczęło! Zaznaczam, że na fotce nie ujęłam wszystkich, a dokładniej rycynowego i tych kuchennych, czyli u mnie lniany, z pestek winogron, z orzecha włoskiego.
Obecnie intensywnie stosuję Himalaję, ale na skórę głowy na około 30 min. przed myciem oraz z orzechów makadamia - na długość, najlepiej na noc. 

Oprócz wyżej ukazanych produktów, stosuję jeszcze kosmetyki do stylizacji oraz termoochronne, bo u mnie bez suszarki nie ma fryzury, ale już nie chciałam wydłużać tego wpisu.

Oczywiście jestem ciekawa Waszych uwag o tych kosmetykach, a może macie dla mnie jakieś fajne podpowiedzi w kwestii świadomej pielęgnacji włosów :)

Pozdrawiam


4 komentarze:

  1. Włosy, włosami, ale pamiętaj o przesłaniu podsumowania maseczkowego miesiąca:)

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie rozczarowała maska Kallos Argan, która z olejem arganowym nic wspólnego nie miała:P za to polecam intensywnie odbudowującą z Ziaji:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo lubię czytać komentarze, więc zapraszam do ich pisania :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...