Aby prowadzić tego bloga w 2013 roku, muszę się rozliczyć z rokiem ubiegłym. W roku 2012 nastąpiło wiele zmian w mojej pielęgnacji, odkryłam nowe możliwości, nowe kosmetyki. Jeśli Was ciekawi, co się wydarzyło, zapraszam na moje Podsumowanie.
Rok 2012 przestawił mój kosmetyczno-pielęgnacyjny świat na zupełnie nowe tory. Z tymi zmianami wiąże się potrzeba blogowania i dlatego chciałbym w moim podsumowaniu podzielić się swoimi odkryciami. Część rzeczy będzie dla Was oczywista, bo zawdzięczam je właśnie wiadomościom umieszczanym w sieci przez Internautki, a do części doprowadziły mnie moja ciekawość
i obserwacje. Moje odkrycia przedstawię wg następujących kategorii:
Pielęgnacja włosów
1. Olejowanie włosów.
Od niego rozpoczął się pierwszy wyłom. Jako posiadaczka skłonnych do przetłuszczania się włosów nie mogłam się nadziwić, że można pakować olej na włosy. Najpierw machnęłam ręką, ale ziarno już kiełkowało. Po którejś z wizyt w Rossmannie pojawiła się w łazience buteleczka Alterry, potem Vatika, a później to już z górki... Szczerze mówiąc, to nie wiem, który olej mi służy najbardziej. Miałam wrażenie, że najbardziej lubiły się moje kosmyki z makadamią, a najsłabszy wpływ ma Vatika, ale w sumie bardzo lubię tę mieszankę. Najbardziej lubię nakładać olej na noc. Natomiast zupełnym niewypałem okazał się Rewitalizujący olej Himalai - piękna mieszanka ziół ... i parafina, przez którą nie mogę domyć włosów. Obecnie zmagam się z Sesą, gdy wykończę te 90 ml, to coś tu napiszę.
2. Maski do włosów.
Kolejnym punktem troski o włosy okazały się maski. W krótkim czasie zgromadziłam moje combo, choć Latte Kallosa miałam od dawna, ale nie stosowałam. Maski wymagają więcej zachodu, by u mnie działały, muszę im dać z godzinę, a najbardziej się sprawdza Alterra - Aloes z Granatem.
3. Płyn Facelle i Isana z olejem babassu.
Isanę dopadłam tuż przed wycofaniem, z miejsca zakochałam się w efekcie, jaki zostawia na moich włosach - wygładzenie i sypkość bez przesuszania. Natomiast do płynu Facelle mam mieszany stosunek - bez odżywki nie rozczesałabym po nim włosów, byłyby też twarde i sterczące jak druty. Po jego użyciu nasila się przetłuszczanie włosów. Zużyję go sumiennie, może zakocham się na nowo.
Pielęgnacja twarzy (i ciała)
1. Savon noir i mydło alep.
Odkąd je mam, czyli od końca lata, oczyszczam twarz tylko nimi. wieczorem używam savon noir, a rankami alep 40% oleju laurowego. Dzięki nim moja cera jest oczyszczona, odświeżona, ale nie wyjałowiona. Polecam wszystkim!
2. Oleje.
Na ciało? Zgoda. - Na twarz? - również. Dzięki olejom można tworzyć wspaniałe sera ekspresowe, pod krem albo zamiast. Musimy znaleźć pasujący naszej cerze olej, np. lekki owocowy albo bardziej odżywczy makadamia czy arganowy, do tego wkraplamy odrobinę żelu hialuronowego i voila! Nasza buzia dostaje wszystko, co cenne bez niepotrzebnego balastu innych dodatków chemicznych.
3. Półprodukty.
Kolejne odkrycie współgrające z moją potrzebą tworzenia, skoro tak lubię kosmetyki, to mogę je tworzyć sama w zgodzie ze swoimi potrzebami. Póki co bardzo skromnie - toniki, sera, boję się, czy podołam produkcji kremu, ale pewnie i na to przyjdzie czas.
4. Kwasy.
Nawet nie podejrzewałam, ile dobrego może od nich otrzymać moja cera. Zawsze wydawało mi się, że pilingi i kuracje kwasowe to drogie i skomplikowane inwestycje możliwe jedynie w gabinecie kosmetycznym czy dermatologicznym. Jestem dopiero u początku przygody z kwasami, ale już widzę zmiany, a mój odwieczny problem - zaskórniki - chyba w końcu zostanie pokonany. A tyle lat straciłam na walkę o czystą cerę. Obecnie stosuję tonik z kwasem mlekowym o działaniu przede wszystkim przeciwzaskórnikowym. Gdy ukończę pierwszy etap, to chyba już coś będę mogła napisać. Jednak już teraz mogę Wam powiedzieć, że dopiero po kwasach widać efekty naszej pielęgnacji.
5. Glinki.
Niby od lat wiedziałam o ich dobroczynnym wpływie, ale dopiero w minionym roku przyłożyłam się do nich solidnie. I co tu pisać, odrobina systematyczności i jest efekt! Cera odświeżona, oczyszczona, wygładzona. Wg mnie w glinkach kryje się panaceum na każdy problem skórny.
Makijaż
1. Pędzle Hakuro
Odkrycie stulecia. Niedrogie, a tak wspaniałe. Już nie wyobrażam sobie bez nich makijażu, ba ja nawet nie wiem, jak się tyle lat bez nich mogłam obywać. Mam H54 - tzw. kulkę, np do podkładu; H24 skosnie ściety do bronzera i rózu; H80 - do kącików, ale ja nim też załamanie cieniuję, H70 do nakładania cieni na cała powiekę.
2. Podkłady mineralne w proszku
Moje największe odkrycie makijażowe. Planuję o nich osobny post. Tu napiszę, że moja cera je pokochała.
3. Kredki żelowe
Nie jestem mocna w malowaniu kresek, a kredki żelowe zapewniają super efekt przy minimalnych umiejętnościach. Bardzo łatwo się nimi maluje, dobrze się rozprowadzają, są trwałe, wyraziste
i lekko połyskują. Ja korzystam z Avon Shock i Rimmel Scanadleyes.
4. Paleta cieni Naked2 Urban Decay
Moje ostatnie zeszłoroczne odkrycie, któremu należy się osobny post. Od 31 grudnia 2012 używam tylko jej i z każdym dniem uwielbiam coraz bardziej za wszystko: kolory, ich nasycenie, konsystencję, trwałość...
I to tyle, mam nadzieję, że dobrnęłyście do końca. Z przedstawionymi produktami zamierzam nie rozstawać się, ale może w 2013 roku:
- uda mi się znaleźć idealny krem pod oczy i do twarzy;
- zagęścic włosy - planuję zakup nasion kozieradki;
- oczyścić twarz i uregulować pracę jej gruczołów - kwasy;
- pewnie będę testować kolejne róże i pomadki;
- znajdę sposób na przedłużenie trwałości lakieru na paznokciach;
To jeszcze załatwiłam temat planów.
Dziękuję za uwagę i jeśli jeszcze nie podsumowałyście minionego Anno Domini, to zachęcam Was do tego, bo ja sama uwielbiam czyta tego typu wpisy.
Pozdrawiam,
całkiem pokaźną masz kolekcję :) i w sumie każdy z tych produktów mógłby zagościć w mojej łazience... no może oprócz paletki, bo brązów nie lubię ;)
OdpowiedzUsuńmyślę, że to zestaw uniwersalny, dla każdego :)
UsuńNo niezły ten rok był... ;)
OdpowiedzUsuńPod względem kosmetycznym - super :))
UsuńNiezłe kosmetyki, a pędzli Ci zazdroszczę. Co do oleji, to dopiero wgryzam się w temat,czekam na paczkę z Vatiką.
OdpowiedzUsuńoleje to cud natury, a pędzle polecam :))
UsuńPolecam Ci olejek migdałowo-arganowy Alverde.
OdpowiedzUsuńZ wielkim powodzeniem stosuję go na włosy :)
przy jakimś zaopatrzeniu w Alverde kupię go :)
UsuńJa przez założenie bloga odkryłam tyle nowych rzeczy i działań, że głowa mała :) Ale jakoś do olejowania włosów wciąż nie mogę się przekonać - przeraża mnie wizja tłustych włosów :) Zazdroszczę Ci pędzli :)
OdpowiedzUsuńblogi, YT i cała sieć to "zło" , oleje się zmywają i to najmniej kłopotliwa forma pielęgnacji.
UsuńOd dziś mam u siebie własny egzemplarz Naked2 :)
OdpowiedzUsuńi jak wrażenia? :)
Usuńw tamtym roku odkryłam wiele fajnych półproduktów. W tym będę próbować nastepne.
OdpowiedzUsuńto tak jak ja, aż czasami szkoda, że mam jedna twarz i jedne ciało ;)
UsuńZazdroszczę pędzli Hakuro:)
OdpowiedzUsuńNamawiam - są naprawdę niedrogie w porównaniu do jakości
UsuńJa też zazdroszczę tych pędzli Hakuro!
OdpowiedzUsuńPs.Zapraszam na moje rozdanie :
do 29.02.13r.
http://wikimiss.blogspot.com/2012/12/rozdanie-nr1.html
O kurczę! Ale "skamołyki" masz... :-D
OdpowiedzUsuńno widzisz ;)
UsuńPędzelki są extra:)
OdpowiedzUsuńnie będę zaprzeczać :)
UsuńPiękne masz zasoby. Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńChodzi ci o te pod postami? To jest widget LinkWithin, znajdziesz w necie jak się to wrzuca. Teraz piszę z telefonu, ale jutro mogłabym poszukać poradnika i przesłać Ci link. Daj znać czy znalazlas :-)
http://pomocnicy.blogspot.com/2012/10/linkwithin-czyli-jak-zrobic-odnosnik-do.html
Usuńtu zerknij
Super, ze się udało :-) pozdrawiam
UsuńDzięki Aniu, bez Ciebie nie mogłam z tym ruszyć
Usuńświetne podsumowanie i sporo bardzo dobrze znanych mi kosmetyków.
OdpowiedzUsuńA co do pędzli to ja równiez nie wiem jak sie bez nich mogłam malować...to przecież nie możliwe ;)
Jak to fajnie znaleźć bratnią duszę :))
Usuńu mnie 2012 był podobny jeśli chodzi o włosy ;)
OdpowiedzUsuńczyli w pełni eis rozumiemy, ale przygarnęłabym Twoje fale :)
UsuńNo pokaźny zestaw :) Ja dzięki dziewczynom z blogów również zastanawiam się nad olejowaniem włosów. Mam maskę z BioVaxa do włosów ciemnych i bardzo sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńja myślałam, że olejowanie to głupota, a szczerze je polubiłam:)
UsuńPodziwiam za samodzielne "przyrządzanie" kosmetyków, nie wiem czy dałabym sobie z tym radę...
OdpowiedzUsuńWitam Malinową Koleżankę, dołączyłam do obserwujących :)
Poradziłabyś z tymi prostymi, co ja kręcę; Witam i pozdrawiam:))
Usuńwidzę makadamię z Blisko Natury - ale mi fajnie :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie, właśnie - ale kupiłam w stacjonarnym zielarskim :))
UsuńO jejku ile w swojej kolekcji masz cudeniek <3
OdpowiedzUsuńA jak je kocham! :O
UsuńŚwietne kosmetyki, całkiem pokaźna "kolekcja" :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od Malinowej Klubowiczki :)
Dziękuje i witam :)
UsuńJa nigdzie nie mogę dorwać w Poznaniu maski Kallosa :(
OdpowiedzUsuńI pozdrowienia dla 'malinowej' koleżanki! :)
Mój z netu, z Allegro
UsuńPaletkę z chęcią bym wypróbowała :)..., a przymierzam sie także do zakupu mydła aleppo :) Kusi mnie coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńmydło to naprawdę warta zachodu inwestycja, moje alep kupiłam w sierpniu i nie wiem, kiedy zużyję
UsuńŚwietna, wręcz pokaźna kolekcja! Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję, taka zbieraninka ;)
Usuń