O tym oleju chyba słyszała lub czytała większość blogerek, nawet jeśli dalekie są od pokus włosomaniactwa.
Olejek Sesa powstał dzięki połączeniu 18 ziół, 5 olejów oraz mleka. Jego zadaniem jest wzmocnienie włosów od cebulek aż po same końce. Ponadto ochroni też włosy przed promieniowaniem słonecznym oraz działaniem wolnych rodników. Nietrudno się domyślić, iż mazidło to wykorzystuje mądrość i doświadczenie hinduskiej medycyny.
Zapragnęłam Sesy, gdy przeczytałam informacje, że potrafi ona skutecznie wzmocnić cebulki włosowe. Nie zmagam się z nadmiernym wypadaniem kosmyków, ale marzę o zagęszczeniu czupryny.
Sesa trafiła do mnie w listopadzie zeszłego roku. Wieczorem, trzęsącymi się z przejęcia rękami natarłam obficie skalp. Zapach olejku zaskoczył mnie i nie było to miłe doświadczenie. W nozdrza uderzył mnie odurzający zapach kadzidełek oraz woni przypominających mi odór potu i uryny. Naiwnie pomyślałam, że zaraz wywietrzeje, a on nawet nie zelżał. Ale trudno, postanowiłam pocierpieć - w imię przyszłych gęstych włosów. I poszłam spać z tak cuchnącą głową. A ta noc okazała się jedną z gorszych w życiu. Absolutnie nie mogłam spać przez ten smród, który mnie przyprawiał o brak tchu. Po nocnej męczarni wypełzłam z łózka zapuchnięta, nie mogąc doczekać się zmycia z głowy tego paskudztwa. Samą flaszkę z olejkiem cisnęłam w głąb szafki. Wyobraźcie sobie, jak było mi głupio, bo na zakup tego mazidła naciągnęłam rodzicielkę.
Jednak mój upór i ciekawość postanowiły śmierdziuchowi dać drugą szansę, bo podczytałam o sukcesach dziewczyn, które wcierały ten olej na dwie godziny przed myciem głowy. I w tym wydaniu, kiedy chodzę sobie po domu i coś robię, zapaszek Sesy okazał się do zniesienia. Myję głowę zawsze rano, a Sesę nakładam zawsze, gdy mam czas, nieraz zdarzają się tygodnie, że przed każdym myciem.
Czy jest efekt? Po trzech miesiącach śmiem twierdzić, że tak. Nie uraczę Was tu dokumentacją, ale od miesiąca widzę nad czołem sterczące nad czołem kępki baby - hair, których nie było wcześniej, a "doskwierają" mi najbardziej w miejscu przedziałka w mojej fryzurze bez grzywki. Pytanie tylko, czy te kosmyki urosną na tyle, by rzeczywiście zagęścić mój fryz.
Sesa ma kolorek seledynowy, obecnie kończę moje 90 ml. Można ją podobno stosować również na świeże, umyte włosy - powodzenia! Jej opakowanie to plastikowa buteleczka z bordową nakrętką. Jednak otwór butelki jest dosyć szeroki, a olejek ma płynną konsystencję, dlatego, aby uniknąć wylewania produktu ponad potrzebę, nie zdarłam całego zabezpieczenia wlewu, a jedynie je rozcięłam.
Mam zamiar zaopatrzyć się w nią ponownie, mimo że na początku zastrzegałam się, że nigdy więcej. Zrobię to w trochę dalszej przyszłości, gdyż w kolejce czekają olej musztardowy oraz nasiona kozieradki, a bardzo ciekawi mnie ich działanie na mnie.
Wiem, że gęstość włosów to sprawa genów, ale warto spróbować pomóc naturze, nieprawdaż?
Pozdrawiam
Słyszałam co nieco o nim:)
OdpowiedzUsuńbo to dosyć hitowy olejek
UsuńMój wielki "wish", którego od paru lat nie mogę kupić, bo tajemniczo znika w sklepach, w których akurat kupuję i się nie łapie do mego koszyka...
OdpowiedzUsuńmój jest z Alle, mam nadzieję, że nie podróba
Usuńczytałam o nim sporo, jednak nie przekonuje mnie. włosy z natury mam dość gęste, więc zagęszczania nie potrzebuje. natomiast mój nos jest na tyle wrażliwy, że nie dałabym rady wytrzymać na włosach z czymś, czego zapach do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńto możesz skupić się na podkreślaniu naturalnego piękna, ewentualnie odstąp mi trochę gęstości czupryny ;)
UsuńOdór potu i uryny skutecznie mnie zniechęcił do testów. Na razie będę musiała się pogodzić z taką ilością włosów jakie mam :)
OdpowiedzUsuńwiesz, zapach to czysto subiektywna sprawa, w niektórych relacjach czytałam, że dziewczyny wyczuwają woń jabłek w karmelu albo owoców leśnych...
UsuńPodejrzewam, że za zapach olejku odpowiada miodla indyjska, czyli olejek Neem. Czytałam kiedyś, że stosowany jest również do wypłaszania robactwa i innych niechcianych lokatorów z mieszkań i jest skuteczny ;)
OdpowiedzUsuńw sumie nie wiem, jak on sam pachnie, ale widać jest panaceum na wiele dolegliwości, w sumie czosnek i cebula tez dają po nosie, a jakie zdrowe :D
Usuńskoro daje efekty to warto zatkac nos :)
OdpowiedzUsuńto prawda, choć czasem to niezły wysiłek :)
UsuńZapach można odstawić na dalszy plan, jeśli faktycznie produkt jest aż tak dobry ;)
OdpowiedzUsuńTo dlatego mu nie odpuściłam ;)
UsuńOj nie dla mnie te zapachy :) Brawa za wytrzymałość.
OdpowiedzUsuńdzięki, czasem trzeba się zawziąć :)
UsuńMnie bardziej kusi Vatika :)
OdpowiedzUsuńVatika u mnie także, ale jej nie wcieram tak regularnie, w końcu mam tylko jedną głowę ;)
Usuńkurdeee, ciekawa jestem, wprawdzie teraz mam włosów aż za dużo, ale po porodzie podobno to się zmienia...;p CZA będzie coś z nimi zrobić...
OdpowiedzUsuńpo porodzie rządzi fizjologia i wtedy wypadają te, co w czasie ciązy tak ładnie siedziały ;) spokojnie, wszystko do ogarnięcia ;)
UsuńDużo dobrego o niej czytałam, ale sama jakoś się jeszcze nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńnie można od razu na wszystko się kusić ;)
UsuńNie probowalam:)
OdpowiedzUsuńwszystko przed Tobą :)
UsuńSłyszałam o tym olejku co nieco, choć nie jestem włosomaniaczką ;) Ja ostatnio mam na głowie dużo baby - hair i sama nie wiem skąd ;O Niczego specjalnego nie używam, hm.
OdpowiedzUsuńooo! też bym chciała! :)
UsuńJa niestety słyszałam pierwszy raz o tym olejku
OdpowiedzUsuńczyli moja pisanina się przydaje ;)
UsuńMam go, ale jeszcze nie próbowałam;)
OdpowiedzUsuńOdwagi! :)
Usuńciekawe co za składnik tak jedzie :)
OdpowiedzUsuńŁojotokowa Głowa podejrzewa, że olejek neem :)
UsuńTen olejek to juz legenda :) zamierzam sprobowac.
OdpowiedzUsuńto ciekawa będę Twojej opinii :)
Usuńchyba sama go wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńpewnie, wielu rzeczy trzeba wypróbować na własnej skórze :)
Usuńnie próbowałam :) zapraszam do obserwowania i na nowy post pozdr
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńFaktycznie chyba każdy blogger słyszał o tym produkcie. Ja jeszcze nie miałam okazji go przetestować ale myślę, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńpewnie ciekawość weźmie górę ;)
UsuńO jeszcze o nim nie słyszałam, ale ja jestem wiele w stanie wytrzymać - od pól roku nakładam olej czosnkowy, zapach jest straszny :( muszę go wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńno to jesteś zaprawiona :)
UsuńKiedy nowy wpisik?
OdpowiedzUsuńszykuje się :)
Usuńbardzo chcę wypróbować Sesę, ale boję się tego zapachu ;p
OdpowiedzUsuńzapach niestety jest 8-)
Usuńo, coś dla włosomaniaczek! Chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńdzięki!