Kilka postów wcześniej pokazywałam Wam moje nabytki, również półproduktowe. Wypada teraz przetworzyć je i nadać im bardziej konkretny wymiar. Dlatego sobota upłynęła mi pod znakiem DIY. Ogarnęła mnie wena i stworzyłam sobie swoje kosmetyki.
Na pierwszy ogień poszły masła, których kolekcję sobie zgromadziłam. Okazuje się, że ilość receptur z ich wykorzystaniem jest niezliczona.
Powstały zatem cytrusowo-kokosowe bombki do kąpieli wg przepisu Lili >>KLIK<< , która na swoim fantastycznym blogu umieściła spis przepisów i cudownych zdjęć własnych arcydzieł >>KLIK<< .
W moich tworkach jest trochę mniej mleka w proszku, bo miałam już resztkę po świątecznym bloku/czekoladzie. Dodałam też olejek cytrusowy. Masę zapakowałam do silikonowych foremek o kształtach cytrynek i bananów. Widzę, że na fotce więcej bananków, które w sumie wyglądają jak muszelki. Ponieważ zostało mi jeszcze sporo masy, to upchnęłam ja do metalowych foremek do ciastek. Niestety z tych foremek trudno się wyjmowało bombki, a co niektóre przeszły ten proces mocno nadwyrężone. Bombki wrzucone do wody delikatnie musują, natomiast sama woda robi się tłustawa, dzięki zawartości oleju kokosowego. Po takiej kąpieli z bombkami nasza skóra jest wygładzona, miękka i pięknie nawilżona. Największą entuzjastką bombek do kąpieli została moja córa.
Kolejny wytwór to masełka do ust wg receptury Smykusmyka >>KLIK<< .
Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie dodała od siebie, w tym wypadku był to olej ze słodkich migdałów. Chciałam bardziej luźnej konsystencji i troszkę przesadziłam, bo przy cieplejszej temperaturze masełka robią się pływające. A jedno to już w ogóle spaprałam, dodając kroplę olejku cynamonowego wprost do słoiczka. Nie dość, że ten zapach tuż pod nosem przyprawia mnie o ból głowy, to już w ogóle popsułam konsystencję. Ale zużywam!
Ponieważ tej masy masełkowej zostało mi jeszcze, to zlałam ją do wiekszego pudełeczka po kremie. Dodałam kilka kropel maceratu z marchwi i otrzymałam mazidło na moje biedne, zniszczone ręce oraz suche stopki.
Ale to mazidło aplikuję pod dotychczas używane kremy pielęgnacyjne. Efekt natychmiastowej regeneracji skóry przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.
Ostatnia mieszanka, to ta o kolorze hm... Jest to moja pasta oczyszczająca do twarzy.
Moje savon noir sięga już dna, a bardzo polubiłam specyfik, który oczyszcza i delikatnie pilinguje. Jako że nie kroi mi się wypad po zakup kolejnej porcji czarnego mydła, to przypomniałam sobie o krążącym po blogosferze przepisie na czyścidła wg past Lusha, do którego miałam składniki.
W mojej recepturze wykorzystałam:
2 łyżki zmielonych migdałów;
3 łyżki mąki owsianej (możecie zmielić płatki owsiane);
3 łyzki glinki ghassoul (możecie dać też zielone, i pewnie każdą inną);
około 3 łyżek oleju ze słodkich migdałów;
klika kropli gliceryny.
Umieszałam to łapką, ugniatając na koniec jak plastelinę, troszkę podlewałam olejem. Mój krem czyszczący przechowuję w lodówce, do mycia odrywam kawałek, rozrabiam z wodą i masuję tym twarz, czasem zostawiam na chwilke jak maseczkę. Potem zmywam i dodatkowo przemywam twarz mydłem alep 40%.
I to tyle, zachęcam Was gorąco do samodzielnej produkcji kosmetyków. Daje to dużo frajdy
i satysfakcji, a zajmuje dosłownie kilka minut.
Pozdrawiam:)
Uwielbiam takie kosmetyczne DIY, a te kulki do kąpieli muszą ślicznie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam, dopiero zaczynam :)
myślałam, że będą bardziej pachniały; dzięki, już zaglądam :)
UsuńKusisz tymi masełkami..chyba pokombinuje z czymś takim :)
OdpowiedzUsuńnie napisałam, że przygotowanie ich zajmuje 2 minuty
UsuńJa swojego czasu próbowałam zrobić kule go kąpieli, ale przekonałam się, że chyba nie mam do tego daru, bo to co wyszło nawet nie przypominało kuli do kąpieli, dlatego wolę już je kupować w sklepie :)
OdpowiedzUsuńale z foremek byłoby nieźle, nie zrażaj się :)
Usuńno no zdolniacha :) czas chyba ruszyć pupę i samemu coś zrobić:) muszę się w końcu zmobilizować:)
OdpowiedzUsuńruszaj i mieszaj!
UsuńCoraz bardziej się przekonuję do samodzielnego tworzenia kosmetyków.To mleko w proszku mnie zmyliło już nie byłam pewna czy to kosmetyk, czy ciastko.
OdpowiedzUsuń... :D tak naprawdę wszystko w tych babeczkach do kąpieli jest jadalne ;)
UsuńAle to super wygląda... Ja takze lubię sama przygotować sobie jakiś kosmetyk... ;)
OdpowiedzUsuńsuper, pochwal się, bo uwielbiam takie wpisy :)
UsuńO! No proszę!
OdpowiedzUsuńTen czyścik, pasta do twarzy bardzo mnie interesuje :)
super sprawa, bardzo prosty do wykonania
UsuńWszystko mi się bardzo, bardzo podoba
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, masła i oleje z Blisko Natury graja pierwsze skrzypce :))
UsuńWszystko wygląda super, takie kosmetyki robią się coraz bardziej popularne, może i ja po eksperymentuje :)
OdpowiedzUsuńZachęcam, bardzo fajna sprawa :)
UsuńPodziwiam fakt, że masz motywację do samodzielnego sporządzania kosmetyków:) Ciekawe przepisy, jeszcze nigdy sama nie robiłam balsamu do ust;)
OdpowiedzUsuńBo we mnie siedzi taki profesor Doświadczalski, lubię eksperymenty :)
UsuńMasełko do ust, szczególnie teraz zimą by mi sie przydało ;) Nigdy nie robiam kosmetyków sama, muszę sprobowac!
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam i bardzo mnie to kręci :)
Usuńtą glinkę oczyszczającą chyba widziałam u Czarszki...uwielbiam DIY kosmetyczne, sama często w zaciszu domowym coś kombinuję
OdpowiedzUsuńTak, Czarszka nakręciła filmik o kremie czyszczącym, ale ma inne produkty, np. mąka ryżowa, mnie natchnęła Alina Rose :))
UsuńOj ja to chyba się nie skuszę, jakoś mnie nie ciągnie do samodzielnego robienia kosmetyków tym bardziej, że tych co mam nie nadążam zużywać i rozdaję po rodzinie :P
OdpowiedzUsuńOj, kupnych u mnie też dostatek, ale ja mam potrzeb eksperymentowania :)
UsuńA co to za cudeńka, glinka oczyszczająca robi furorę. Obserwujemy?
OdpowiedzUsuńcudeńka, i działają; no jasne :D
Usuńczuję się zainspirowana! pięknie Ci to wyszło :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, mieszaj i chwal się! :)
UsuńJa mam dość spore opakowanie masła shea nierafinowanego, nie dam rady wykorzystać go tylko na skórki od paznokci i usta, więc myślę nad alternatywnymi zastosowaniami...zainspirowałaś mnie i pomyślę nad jakimś innym wykorzystaniem dla tego masełka!
OdpowiedzUsuńkoniecznie coś wymyśl, bo szkoda, by zmarnował się taki dar natury :)
Usuńnajpierw myślałam, że Ty jakieś ciasteczka do jedzenia/musy/budynie upiekłaś, tak smakowicie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńmoże zorganizujesz jakieś rozdanie? ;)
Mam to w planie, ale to był pierwszy wyrób i muszę sama na sobie przetestować, żeby potem nie było... :)
UsuńAle to wszystko pięknie wygląda! Ja nigdy jeszcze nie odważyłam się na DIY w kosmetykach, ale kuszą mnie te receptury :)
OdpowiedzUsuńsą tak proste i naprawdę nie może się tu soc nie udać :)
UsuńFajnie jest tak samemu robić kosmetyki. Ja na razie ukręciłam krem koleżance, ale dostałam gotowy zestaw - wystarczyło tylko zamieszać.
OdpowiedzUsuńA widzisz, ja do kremów nie mam śmiałości :/
Usuńja samodzielnie robię tylko maski na włosy i peelingi do ciała, ale może wykorzystam któryś z Twoich pomysłów :)
OdpowiedzUsuńTo już jesteś o krok od takich masełek :)
Usuń